2013/04/27

WHITE BOMBER JACKET + RED

     Zestaw z pierwszego dnia FW. Skupiłam się na wygodzie i...małej walizce. Kto widział zestaw z dnia drugiego ten wie o co chodzi:) Rurki, bo mimo pięknej pogody bladych nóg nie mam ochoty pokazywać, i biała wytłaczana bomber, bo maksymalnie wygodna. Z tiszertem, rzecz jasna. Do tego moje ulubione połączenie usta-bransoletki-buty w kolorze czerwieni. Pod postem poprzedzającym wyjazd do Łodzi ktoś pisał, że liczy na moje 'ubranie', a nie 'przebranie'. Ależ proszę - mówisz i masz:)









bomber jacket - cubus / tee - river island / jeans and heels - zara/ bag - h&m

2013/04/22

8 FASHION PHILOSOPHY FASHION WEEK POLAND

     Czas na podsumowanie ósmej edycji łódzkiego tygodnia mody. Oprócz Fashion Meetingu, który organizowany jest we Wrocławiu, była to moja pierwsza modowa impreza, bo jestem leń i wszystkie zaproszenia na mniejsze imprezy odrzucałam, postanawiam się poprawić! Niestety mogłam być tylko na pierwszych dwóch dniach, ale i tak fizycznie czułam się wypłukana. O wszystkich moich odczuciach gorszych i lepszych niżej, postaram się to zebrać w małe grupki i dość zwięźle opisać:)

COŚ O ŁODZI
   
     Nie tylko Fashion Week był moim 'pierwszym razem'. Wszystkie osoby, które kiedykolwiek widziały Łódź śmiały się z mojej radości zobaczenia tego miasta. Nie lubię podróżować, ale paradoksalnie możliwość odwiedzenia czegoś nowego zawsze sprawia mi frajdę. Łódź jest pierwszym miejscem, które tej frajdy mi nie sprawiło. Kupowanie biletów w kioskach/u motorniczych, brak automatów w mieście/tramwajach, brak wyświetlaczy z aktualnym przystankiem w tramwajach, nazwa przystanku opisana tylko z jednej strony czyli coś, z czym turyści mają gigantyczny problem. Pomijam względy estetyczne, bo każdy lubi coś innego, więc coś z działu 'praktyczność'. Mianowicie, narzekałam kiedyś na chodniki we Wrocławiu i kostkę w Rynku...Soł sorry Wrocław, już nie będę! Ale Hostel Cynamon, w którym  dzień przed wyjazdem zarezerwowałyśmy miejsca - ogromny pozytyw! Tani, blisko centrum i miasteczka FW oraz przemiła obsługa = celujący dla Cynamonu:)


NAJLEPSZY POKAZ OFF OUT OF SCHEDULE.


     Na Offach byłam tylko w piątek. O najgorszym nie napiszę, bo każdy pokaz trzymał poziom, ale jeden spodobał mi się wybitnie. Była to kolekcja Moniki Gromadzińskiej, czyli coś bardzo w moim stylu.

     Po powrocie do domu skoczyłam do poprzedniej kolekcji Moniki - ,,Game Over'' na jesień/zimę 2012. Widać spójność, ale to, co zaprezentowała w piątek było po stokroć lepsze. Biel i czerń z niewielkim dodatkiem brązu i beżu, połączenie grubej, lakierowanej skóry z delikatnymi tkaninami oraz pikowania i plisy tworzą mocną i nowoczesną całość.Głównym i najczęściej pojawiającym się elementem były rozcięcia rękawów na wysokości łokcia, co sprawiło, że kolekcja nabrała jeszcze więcej sznytu. Królowały kurtki na zamek ze sztywnych materiałów i spódnice midi. Dodatki to głównie daszki z pcv i ciężkie, charakterystyczne buty na kostce.
     Minimalizm wciąż jest w cenie, więc kolekcja jak najbardziej wpisuje się w aktualne trendy i, tak jak wspomniałam, w stu procentach trafia w mój gust.






NAJLEPSZY POKAZ DESIGNER AVENUE


     Tomasz Olejniczak tworzy kolekcje na naprawdę światowym poziomie. Wszystkie pokazy o wiele lepiej wypadają w telewizji, wtedy nawet mocno średnia kolekcja ma szansę zrobić wrażenie, ale w przypadku TOMAOTOMO nawet siedząc wysoko na widowni czuje się klasę i profesjonalizm. Kolekcja pt. 'Collage' to połączenie delikatnych, lecz ciężkich materiałów z kolorem w różnych wersjach: pudrowym - żółcie, brzoskwinie, błękity; wyrazistym - kobalt, pomarańcz, czerwień oraz klasycznym - czerń, brąz. Mocno zaznaczone ramiona, długie sukienki, szerokie spodnie i podkreślona talia to jedne z wielu elementów skłądających się na 34 zaprezentowane sylwetki. Minusem są baskinki, trend mocny, ale nieaktualny.
    Futra i spalony pomarańcz to coś, co wraca prawie każdej jesieni, a połączone z delikatną koronką robi jeszcze większe wrażenie.





     Nick-Nack czyli proste formy, bieli z domieszką beżu, typowa sportowa elegancja. Kolekcja na jesień/zimę 2013 to przede wszystkim płaszcze, golfu, bluzy i sukienki z prześwitującymi wstawkami z siatki. Miałam okazję 'pomacać' kolekcję w Showroomie i tylko utwierdziło mnie to w przekonaniu, że kolekcja jest naprawdę dobra. Buty w kolorach brązu i beżu były bardzo dobrym wyborem, podobnie jak niedbałe fryzury, zrezygnowałabym jednak z czarnego smokey.
     Sport miksowany z elegancją istnieje w modzie już dość długo, ale wciąż jest bardzo pożądany i myślę, że nieprędko się z nim rozstaniemy. Dziewczyny tworzące markę trafiły w dziesiątkę.




     Marta Wachholz-Biczuja to dla mnie coś nowego. Nigdy wcześniej o niej nie słyszałam, ale pierwsze spotkanie było bardzo pozytywne. Nietrudno się domyślić dlaczego. Cała kolekcja to głównie czerń w formie, którą zaraz po pokazie można założyć i wyjść na ulicę oraz mocne akcenty w kolorze fuksji lub czerwieni oraz coś co sama uwielbiam - gładka fryzura i mocne usta. Niestety są też słabe punkty - momentami średni materiał, infantylny nadruk liścia (zwłaszcza na czarnym golfie) oraz nieprzemyślany krój czerwonej tuniki i marynarki.
     Kolekcja nie jest idealna, ale ma sporo konkretów, które osobiście widziałabym w swojej szafie. No i ta fuksja!





NAJGORSZY POKAZ DESIGNER AVENUE

    Shabatin. Chyba nie muszę o tym pisać. Znacie młodzieżową markę Butik? ,,Zbuntowany Butik'' - tak Marta określiła kolekcję Ewy Szabatin na jesień/zimę 2013. Szkoda mi klawiatury.


ORGANIZACJA

     Miejsce chyba najładniejsze w całej Łodzi. Eleganckie, czerwona cegła naprawdę robi wrażenie. Strefa Showroom ciasna, ale to dobrze - więcej stoisk. Minusik za...podłogę:) Idąc w szpilkach i nie patrząc pod nogi można się zdziwić. Surowe wnętrze Showroomu bardzo mi się spodobało, pomieszczenie przed toaletami wyposażone w wygodne, duże kanapy i ozdobione rusztowaniami z dużymi zdjęciami - bardzo na tak. Miejsce, gdzie można było coś przekąsić dla odmiany eleganckie - białe kanapy, wysokie stoliki - również na tak. Strefa Designer Avenue również w porządku, jedyny chory moment to progi w wejściach przykryte dywanami - nie było pokazu żebym przy wejściu lub wyjściu się w jakiś sposób nie potknęła. I coś o czym powinnam na samym początku - wejście. Bordowy dywan, wokół zielona trawa i małe zielone kule w czerwonych donicach-jak dla mnie świetnie. Ale co z tego, że wizualnie wszystko grało skoro wejściówki są totalną klapą? Osobiście nie dostałam odpowiedzi w związku z akredytacją (??), znam osoby, które tej akredytacji nie dostały z powodu niewystarczającej ilości miejsc, a zdarzały się osoby, które miały ich po..dwie lub trzy?! I brak potwierdzania tożsamości. Swojego Guesta dostałam...na słowo. Dziwne, bardzo dziwne.


     Podsumowując: jechałam z nastawianiem, że polski FW to porażka. Nie oczekując zbyt wiele, jadąc z ciekawości, bo przecież chociaż raz wypada być i swoje zdanie mieć...wróciłam przeszczęśliwa. 50% tego zadowolenia to towarzystwo Marty i Sandry, z którymi nawet przemoknięcie do suchej nitki było zabawne, ale przecież jest jeszcze drugie 50%. To drugie to atmosfera, ludzie i ich ubiory (mniej lub bardziej na siłę) i bycie bliżej czegoś, co naprawdę się lubi. Czwartek to prawie 24 godziny na nogach z czego 9 to prace na wysokościach, których skutki (otarcia i pęcherze) będę jeszcze odczuwać dwa tygodnie (nic nie wyleczy mnie z miłości do szpilek), przeogromne zmęczenie i poczucie 'tak, jesteśmy na właściwym miejscu'. Piątek to wieczny wyścig z czasem, mnóstwo deszczu, ale i wyśmienite humory. Z tego miejsca ogromne podziękowania dla naszej tutorki, Pani Agnieszki Węglińskiej, bo bez Niej byśmy nigdzie nie pojechały:)
     Nie mam zbyt wiele swoich zdjęć, bo moim zamiarem nie było robienie zdjęć sobie, tylko wszystkiemu wokoło, zestawy z tych dwóch dni pojawią się w kolejnych postach, ale nie liczcie na 'typowe feszynłikowe ałtfity', byłam ubrana...normalnie:) Zdjęcia z tego posta też nie są idealne, wszystkie robione stałką, więc i tak jestem dumna, że wyszło jak wyszło, bo czasami musiałam się nieźle nagimnastykować, ale przynajmniej cały post jest w 100% mój:)


 Tutu Princess, nie moja bajka, ale są przesłodkie!

 Dominika Cybulska

 Thunder Blond

 Thunder Blond

 Thunder Blond

 przepyszny Pyshniak!



Sylwia Rochala w Sterfie Showroom

 piękności od Moniki Błażusiak


 Iki Rowk


 Powaga to nasze drugie imię:)





a na koniec tradycyjnie polecam swoje allegro:) http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=4075344

2013/04/17

COCO 05

     Nie mam czasu, nie mam czasu, lecę się pakować. Do zobaczenia w Łodzi!








t-shirt - @ Neige Tee / jacket, shoes, bag - zara / pants - bershka


i kilka moich aukcji  http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=4075344 :)

2013/04/10

GEO PRINT COAT + COBALT BAG

     Chcieliście kolor? Jest kolor! Dziś nawet dwa, czyste szaleństwo. Półroczna zima poprzewracała mi w głowie. Namiętnie szyję i kupuję kolory i wcale nie czuję, żeby coś mi odbiło. Ale żeby było jasne: nie zmieniam się w chodzącą tęczę i nic też nie wskazuje na to, żeby jakakolwiek barwa zdetronizowała czerń i biel. Ale subtelnemu (mniej lub bardziej) kolorystycznie niuansowi zawsze mówię ,,tak".

     Tym razem postawiłam na moje sezonowe miłości - kobalt i fioletową fuksję. Występują gościnnie, w postaci trzech kolorowych plamek i pięknie podkreślają płaszcz. Płaszcz, w którym lata sześćdziesiąte, czyli geometryczne wzorki rombów i małych kwadratów, spotykają się z nowoczesnym krojem, czyli oversize'm. Jest cienki, więc podwijając rękawy spokojnie jeszcze przez jakiś czas będę mogła go nosić i łączyć np. z cukierkowymi szpilkami. Kolejna prosta i uniwersalna, a jednocześnie charakterystyczna rzecz.









coat - @ asos / t-shirt - cubus / jeans - bershka / bag - @ ebay / boots - zara